Zosia na jeden dzień zawitała u mnie w domu ;-) W sumie to była jej kolejna wizyta, bo poprzednia wizyta Zosi była w trakcie sesji z brzuszkiem, ale co za różnica jaka to była obecność. W każdym razie miałem okazję znów znurzyć się w fotografię dziecięcą. Jednak nie celuję w sztywne i ustawiane portrety dziecka, wręcz przeciwnie, pozwalam dzieciom na robienie wszystkiego na co mają ochotę a ja ganiam za nimi z aparatem, lampami i całym wyposażeniem a pot płynie od pierwszej do ostatniej klatki. Tym razem Zosia zdążyła w ciągu jednego dnia zrobić wielki przewrót domowy, spróbować lotu nad łóżkiem i zaglądną w każdy kąt. Muszę przyznać, że fotografowanie dzieci jest zarówno męczące jak i satysfakcjonujące! Tym razem powstało wiele pięknych, żywych i nie pozowanych portretów dziecka, które możecie zobaczyć powyżej. Czuję się lepiej mając świadomość, że każda ekspresja, każde zdziwienie, zaskoczenie na jej twarzy było autentyczne i powstało podczas zabawy... powiązaniej z fotografią.